piątek, 6 stycznia 2012

Szelki dla psa, smycz dla psa... pora na spacer!


- Mamo! Pies zjadł mi stanik!
- Wziął do klatki i pogryzł?
- Nie! Przyszedł, zjadł i wypluł! 

Więc spacer. Najlepsze źródło rozrywki.
Wala nad Rudawą
Czasem obżera karmniki ze śmierdzącego chleba 
(parwowiroza ją dopadnie i Bóg wie co tam jeszcze)
Czasem wpada na skwer i tyle ją widzieli.
Jeśli czuje rutynę - wróci jak będzie - i kropka. Ten standard stara się przemycić.

Dlatego uwielbiam nieznane okolice, niepewne okoliczności.
Zawsze zabieramy ze sobą woreczki na psie kupy i smycz.

Lalka ma kilka smyczy.
Na grubej smyczy-linie lubię ją mieć ja. Lalka też ją lubi - sama nosić :)
Na smyczy flexi bywa podczas cieczki.
Pięć metrów taśmy to już jest odległość, a zasady bezpieczeństwa zachowane. 

Spuszczona w nieznanych miejscach NIE ODWAŻA SIĘ oddalić, 
nie odważa się ZWIAĆ - bo jak by później wróciła??



Z psa, który nie reagował - bo WSZYSTKO było ważniejsze -
Lalka stała się psem, którego można wziąć na Rynek,
nad rzekę,
do tramwaju, autobusu,
do parku,
do fryzjera,
do weterynarza
i gdzie tylko się chce, 
bo zachować się umie
(choć - ostrzegam: czasem wcale NIE CHCE)

Jedną z umiejętności przed okresem "szkolenie dla psa" było
wychodzenie w ułamku sekundy z szelek dla psa
i bieganie po przystanku z tłumem ludzi,
w kompletnej panice i ogłupieniu.
Tak więc progres jest.
Wala zabiera smycz. Sama lubi ją nosić :)

A jakiej smyczy używasz najchętniej?
Łańcuszek?
Taśma?
Skórka?
Automatyczna - flexi?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz